Rok 2025 przyniósł do tej pory około 1,17 miliona ogłoszonych zwolnień, co oznacza pierwszy rok od 2020 roku, w którym przekroczyliśmy próg 1,1 miliona. Obserwujemy masowe zwolnienia w każdym sektorze, UPS ogłosił 48 000 zwolnień, Amazon do 30 000, Intel 24 000, a Microsoft, Meta, Verizon również dołączyły do tego chaosu. Jednym z prawdziwych winowajców jest AI i automatyzacja. Firmy zdają sobie sprawę, że mogą zastąpić całe kategorie zawodów oprogramowaniem. UPS wdraża automatyczne sortowanie, magazyny Amazona działają coraz bardziej robotycznie, a każda firma zadaje sobie pytanie, po co zatrudniać, skoro możemy zbudować AI? Każdy kwartał przynosi nowe możliwości, które sprawiają, że wcześniej niemożliwa automatyzacja nagle staje się wykonalna. Przyspieszenie jest realne i tylko się zwiększa. Ale oto rzecz, to nie oznacza, że gospodarka się załamuje. Każda poważna techniczna rewolucja zniszczyła miejsca pracy, tworząc jednocześnie zupełnie nowe. Pomyśl o bankomatach, nie zabiły bankowości, lecz ją rozszerzyły. Internet zlikwidował ogłoszenia w prasie, tworząc reklamę cyfrową wartą setki miliardów. AI wyeliminuje niskowartościową, powtarzalną pracę, a firmy staną się bardziej efektywne, inwestując w nowe produkty, które będą potrzebować ludzi do ich budowy. Prawdziwe ryzyko nie polega na trwałej utracie miejsc pracy, lecz na brutalnym okresie przejściowym, w którym 50-letni przedstawiciel obsługi klienta nie może natychmiast stać się trenerem AI. To tam polityka ma znaczenie. Jeśli dobrze zarządzimy przejściem, zyskamy kolejny cykl gospodarczy z lepiej płatnymi miejscami pracy. Jeśli nie, czeka nas wzrost nierówności lub chaos polityczny. Tak czy inaczej, firmy, które wdrażają automatyzację, wygrywają w krótkim okresie, ale makro historia rozgrywa się w ciągu następnych 5-10 lat.