Naprawdę musimy się zgodzić, co mamy na myśli mówiąc o "instytucjach" w branży kryptowalut. To prawdopodobnie koncepcja, która dzisiaj budzi najwięcej zamieszania - a bez jasności trudno prowadzić znaczące rozmowy na temat kierunku, w którym zmierza branża. Zanim pojechałem do Buenos Aires, spędziłem 2 tygodnie w Nowym Jorku, spotykając się z wieloma prawdziwymi instytucjami - bankami, zarządzającymi aktywami i tradycyjnymi graczami finansowymi. I jest to bardzo jasne: to oni będą napędzać następny etap wzrostu w tej branży. Wszyscy mówią o następnej miliardzie użytkowników i następnych trylionach aktywów, które wejdą na rynek - a to nieuchronnie przyjdzie przez nich. Potem w Buenos Aires ciągle słyszałem, jak ludzie mówią o "instytucjach", podczas gdy tak naprawdę mieli na myśli firmy kryptowalutowe. Najlepszym przykładem był założyciel protokołu, który wygłaszał przemówienie na swoim własnym wydarzeniu towarzyszącym. Spędził 10 minut omawiając "instytucjonalizację" branży… tylko po to, by pokazać slajd złożony wyłącznie z giełd kryptowalut i powierników. To nie jest INSTITUCJONALIZACJA. I żeby było jasne: prawdziwa instytucjonalizacja dopiero się zaczyna. Bardzo niewiele banków lub korporacji faktycznie robi coś znaczącego w DeFi dzisiaj - dokładnie ten punkt omawiałem dzisiaj rano z zespołem protokołu DeFi. Jeśli chcemy, aby ta instytucjonalizacja naprawdę miała miejsce, musimy być precyzyjni w tym, jak o tym mówimy. Prawdziwa instytucjonalizacja to moment, w którym banki, zarządzający aktywami, fundusze hedgingowe, korporacje, fundusze emerytalne i firmy ubezpieczeniowe zaczynają korzystać z kryptowalut, oferować usługi kryptowalutowe lub integrować infrastrukturę kryptowalutową w swoje operacje. Wtedy branża przekształca się z bycia samoreferencyjną w część szerszego systemu finansowego. Firmy kryptowalutowe są kluczowymi budowniczymi - ale nie są "instytucjami" w tradycyjnym sensie. ...