Wyraziłem swoje wątpliwości co do artykułu Mike'a Greena. Teraz pozwólcie, że powiem, że rozumiem, o co mu chodzi i dlaczego tak wielu ludziom jego przesłanie przypadło do gustu: system opieki społecznej z wszystkimi swoimi zasadami „przerwania poziomu dochodu” może tworzyć perwersyjne zachęty, które zniechęcają, a w rzeczywistości wydają się karać pracowitych ludzi na rzecz tych, którzy po prostu zbierają zasiłki, zarabiając mniej i kwalifikując się do pomocy społecznej. To jest manifestacyjnie prawdziwe i niezwykle dobrze udokumentowane w literaturze akademickiej dotyczącej finansów publicznych. W rzeczywistości jednym z najlepszych instrumentów identyfikacji przyczynowości statystycznej jest tzw. „kinksy i notches”, gdzie ekonometryk obserwuje zachowania ludzi jako racjonalnych agentów ekonomicznych wokół progów zasiłków. Nie jestem obrońcą status quo w żadnym wypadku. Uważam, że zasady stopniowego wygaszania zasiłków są znacznie lepsze niż twarde przerwy, które tworzą perwersyjne zachęty. Rzeczywiście, to również dlatego zasady dotyczące zasiłków są stopniowo wygaszane w zależności od poziomów dochodów. Teraz są inne kwestie: złożoność w realizacji i przyjęciu. Czasami, jeśli zasady określonego programu stają się zbyt skomplikowane, utrudnia to wdrożenie, zniechęca do uczciwego uczestnictwa, a jednocześnie zaprasza do nadużyć. Właśnie przeszliśmy przez ogromny szok inflacyjny, który ujawnił i pogłębił wiele niedociągnięć systemu, zniekształcając względne ceny. Szoki cenowe dóbr są natychmiastowe i szybko ustępują. Ceny usług dostosowują się wolniej przez płace i cierpią na chorobę produktywności Baumola. Nic z tego, co powiedziałem, nie miało na celu zlekceważenia istnienia „kryzysu kosztów życia” dla wielu. Zamiast tego chciałem zwrócić uwagę, że natura problemu nie polega na tym, że „linia ubóstwa” gwałtownie wzrosła, ale że musimy wprowadzić poprawki do instytucji społeczno-ekonomicznych, w tym reform rynku pracy i urbanistyki, aby zapewnić usługi, które stały się niezbędne do nowoczesnego życia miejskiego, w przystępnych cenach. „Zmaganie się z końcem miesiąca” nie jest tym samym, co bycie obiektywnie ubogim. Może się to zdarzyć nawet na stosunkowo wysokich poziomach dochodów. Można łatwo wymyślić scenariusz, w którym rodzina składająca się z 2 dorosłych i 2 dzieci zmaga się nawet przy dochodzie 200 tys. dolarów w Nowym Jorku. Teraz libertarianie będą chcieli się pospieszyć, aby powiedzieć mi, że problemem była „interwencja rządu” w jakiejkolwiek formie. A jeśli po prostu wyeliminowalibyśmy wszelką interwencję rządu i system zasiłków i pozwolili wolnemu rynkowi działać, nie mam nic dla was. Moja wyobraźnia nie sięga tak daleko. Uważam, że wiele z nierówności, które obserwujemy, wynika z nierówności kapitału ludzkiego i zysków, które osiągają. W gospodarce opartej na wiedzy najinteligentniejsi ludzie mogą zarabiać znacznie więcej niż mniej inteligentni, ponieważ nowoczesna globalna gospodarka umożliwiła ogromne zwiększenie zwrotów ze skali i zewnętrzności sieciowe, gdzie praca fizyczna i surowce dla towarów wymiennych i niematerialnych są zasadniczo nieskończenie elastyczne. W każdym razie, pomyślałem, że warto to dodać, biorąc pod uwagę niektóre z postów, które widziałem od @CliffordAsness i @GestaltU na ten temat dzisiaj rano. Szczęśliwego Święta Dziękczynienia dla wszystkich! Zadzwońcie do swoich mam! 🦃😊