Uważam, że ludzie, którzy pokazują pieniądze, są bardzo nieinteresujący.
Jestem szczęśliwszy w dżinsach.
Mam 1 zegarek, a nie 10.
Mamy 1 telewizor w naszym domu.
Mój mąż miał swoją ciężarówkę przez 100 tys. mil.
Nigdy nie noszę metek, uwielbiam okazje.
Nie mam 10-osobowej świty.
Nie mówię już o wielkości naszego portfela. Inwestuję w nudne firmy, które rosną w sposób ciągły.
Może to nie jest efektowne. Ale to w porządku.
Ponieważ prawdziwą nagrodą przedsiębiorczości, przynajmniej dla mnie, nie jest wyglądanie na bogatego. To tak naprawdę bycie bogatym... płynnie bogatym.
To wolność, kumulujący się kapitał i ludzie, z którymi naprawdę chcę dzielić stół na kolację.
Na moim biurku jest karteczka samoprzylepna, na której napisano:
Status jest głośny. Bogactwo jest ciche.
Dobre przypomnienie. Nauczyłem się tego, obserwując stare rodziny naftowe, rodziny rolnicze i te, które usuwają swoje nazwiska z internetu.
A jeśli twoim marzeniem jest kupić lamborghini lub 7 lub spędzać wakacje na swoim jachcie? To jest zajebiste. Idź na to.
Rób swoje.
Problem polega na tym, że internet oszukał nas, wmawiając, że istnieje tylko jeden wynik.
Dlaczego? Bo łatwiej jest pokazać nagłówek zbiórki funduszy lub przychody z górnej półki, niż wyjaśnić zyskowny bilans.
Ale zawsze rozwijałem się w tempie gotówki. Moje "nudne" firmy utrzymują rodziny.
Moja społeczność przedsiębiorców? Nie muszą być pod wrażeniem — są zbyt zajęci budowaniem.
Najtrudniejszą umiejętnością jest wyciszenie hałasu i skupienie się na swoim sygnale.
Ponieważ na koniec dnia — jedynym prawdziwym pokazem jest umiejętność bycia sobą bez przeprosin i powiedzenie wszystkim innym, żeby się odczepili.