Jeśli szczerze uważasz, że Notre Dame jest lepszą drużyną, to albo jesteś fanem Notre Dame… albo nie oglądałeś meczu. Miami i Notre Dame mają po 10–2. Miami ma 4–0 przeciwko drużynom z Top-25. Notre Dame? 2–2. Siła harmonogramu: identyczna. Siła rekordu: identyczna. Wspólni przeciwnicy: Miami przeważyło w 3 z 4. A potem jest jedyny punkt danych, który naprawdę rozstrzyga debatę: Miami pokonało Notre Dame bezpośrednio. Dominowali ich przez trzy kwarty, cofnęli się na koniec, a mimo to kontrolowali grę od początku do końca. Ludzie próbują przekonać się nawzajem, że mają rację, próbując uzasadnić wybór przegranej drużyny w przypadku remisu bezpośredniego. Każdy, kto to oglądał, odszedł z tym samym wrażeniem: Jedna drużyna wyglądała wyraźnie lepiej. Jedna drużyna dyktowała warunki gry. Jedna drużyna miała kontrolę. I nie była to Notre Dame. Możesz argumentować o uczuciach. Możesz argumentować o kibicowaniu. Ale nie możesz kwestionować boiska. Miami to udowodniło. Wszyscy to widzieli.