Jeśli od dłuższego czasu utknąłeś w martwym punkcie, rozwiązaniem prawdopodobnie jest po prostu dobry, staromodny zjazd. Właściwie to prawda. Tak długo bez poczucia motywacji, jesteś praktycznie na krawędzi szaleństwa. Dlaczego więc nie pozwolić sobie na całkowite odpuszczenie? Co można stracić? Poza jakimś fałszywym postrzeganiem siebie, szczerze mówiąc, nic. Przynajmniej trochę szaleństwa da ci coś do odczuwania. Nie wiem, ogól sobie głowę, biegaj, aż się przewrócisz, bij rzeczy, rób to wszystko krzycząc jak maniak. Cokolwiek ci pasuje. Po prostu skieruj tę energię gdziekolwiek, co nie wróci do twojego umysłu w postaci kolejnych myśli.