Mają te same DNA. Geny są takie same. Ta sama matka, ten sam ojciec, ci sami starsi rodzeństwo, ci sami młodsi rodzeństwo, ta sama liczba książek w domu, ta sama liczba telewizorów w domu, ci sami nauczyciele, to samo wszystko. Powinni być więc absolutnie nieodróżnialni. Powinni być, wiecie, klonami. Cóż, jeśli znasz parę jednojajowych bliźniaków, wiesz, że nie są nieodróżnialni. Mają osobne osobowości. Znam to z bliska, mając dwóch jednojajowych wujków, Barry'ego i Marka, którzy są bardziej podobni niż ludzie wybrani losowo z ulicy, ale nikt w rodzinie nie miał wątpliwości, który jest który. Każdy z nich miał swoją osobowość, a to prawda dla wszystkich jednostek. Cóż, to prowadzi do prawdziwej zagadki, którą myślę, że psychologowie nie przemyśleli wystarczająco, a mianowicie: jak mogą być różni? To nie ich geny. To nie ich środowisko — przynajmniej nie nic stabilnego w środowisku, jak to, kim jest twoja matka lub w jakiej dzielnicy mieszkasz. @thinkableevents