Nie wiem, kto ma rację w tej wąskiej kwestii, ale Harris jawi się jako niewiarygodny narrator w swoim wspomnieniu. Nie ma żadnego przyznania się do błędów. Niektóre fragmenty wydają się być napisane przez przepłacony zespół ds. komunikacji/PR. Chyba nie czytam wielu książek polityków i może wszystkie są w ten sposób.