Pytanie brzmi - całkiem szczerze: nie trollując - na ile zmonetyzowani anonimowi użytkownicy Twittera odzwierciedlają elektorat Ohio. Zgaduję, że około 1/3 osób mówiących te rzeczy pochodzi z USA, po moim tygodniu śledzenia feministek i mężczyzn. Nie jestem pewien co do demografii poza tym.