Więc kiedy Marjorie Taylor Greene groziła ujawnieniem tożsamości mężczyzn, którzy jej zdaniem nadużywali ofiar Epsteina, nie miała pojęcia, kim ci mężczyźni w ogóle są -- nawet nie znała ich imion. Brzmi znajomo. To ten rodzaj starannej należytej staranności, którego się spodziewaliśmy.