Mały miasteczko, uczciwy krewny uzbierał 500 tysięcy, pyta Małego Shuaja, czy kupić dom, czy samochód? Powiedziałem: nie dotykajcie ani jednego, kupcie aktywa z rocznym zyskiem 5%. Po roku dywidenda wynosi 24 tysiące, co miesiąc 2000 bez problemu. W kraju te 2000 oznacza: - dwa kursy dziennie po 30 zł za przejazd (bez amortyzacji, mandatów, stłuczek) - lub wynajem mieszkania za milion (bez rat, bez remontu, możliwość przeprowadzki w każdej chwili) Czym jest rzeczywistość? Kupno samochodu = coroczne ubezpieczenie, koszty serwisowania, paliwa, opłaty parkingowe to bezdenna studnia. Kupno domu = raty, które blokują przyszłość na 30 lat, a opłaty za zarządzanie, wodę, prąd i remonty wyczerpują kolejne 500 tysięcy. Czterysta pięćdziesiąt tysięcy to granica losu zwykłego człowieka. Pierwsze 500 tysięcy to "nasiona", jeśli dobrze nimi zarządzisz, drugie 500 tysięcy samo się pojawi. Gdy wpadniesz w pułapkę konsumpcyjną, traktując nasiona jak ziarno do jedzenia, natychmiast wracasz do grona proletariatu, bez szans na odbicie się. Posiadać aktywa, czy długi? To jedyna różnica między myśleniem bogatych a myśleniem biednych.