Patrząc wstecz na 2025: Reset do realistycznego świata Myślę, że Trump wszedł w swoją drugą kadencję już świadomy, że trójpolarny porządek z USA, Chinami i Rosją, z ich własnymi strefami wpływów, prawdopodobnie będzie końcowym celem. Wszystko, co robi, ma w tym kontekście trochę więcej sensu… w tym TACOs. Nawet przed Dniem Wolności już groził Grenlandii i Panamie… zapowiadając doktrynę Donroe. Vance w Monachium zapowiada NSS i porzucenie Europejczyków. W sam Dzień Wolności ogłasza wojnę taryfową na cały świat. To nie ma sensu, jeśli poważnie zamierzał zniszczyć Chiny. Ale ma sens, jeśli w głębi umysłu już wiedział, że Chiny są zbyt silne, by je bezpośrednio skonfrontować. Więc kiedy Chiny odpowiadają taryfą za taryfę, on łagodnieje i od razu przechodzi do szantażowania sojuszników. Im bardziej polegałeś na USA w 2025, tym bardziej miałeś się obawiać. Nie byłeś już aktywem, byłeś zobowiązaniem. Jest wiele rzeczy, które dzieją się, które wydają mi się jakby kayfabe. Wszystko po Alasce z Rosjanami, na przykład. Nie nienawidzę tego. Porządki światowe nie zmieniają się dramatycznie bez wojny. Koniec zimnej wojny był wyjątkiem, a nie regułą. Jeśli uda nam się przejść przez ten reset bez bezpośredniej konfrontacji mocarstw nuklearnych, to całe to niegodne przechwałki i targowanie się będą tego warte. Dla wielu wrażliwych aktorów geopolitycznych czekanie na 2026 będzie czekaniem na spadnięcie drugiego buta. Jedna rzecz, którą teraz wiemy… RIP porządek międzynarodowy oparty na zasadach.