Każdego weekendu nie mogę myśleć o spaniu do późna. W zasadzie w każdy weekend mój syn wstaje o 6 rano. Czasami jest jeszcze bardziej szalony. W ciemności, już o 5 wstaje. Po wstaniu ogląda telewizję w salonie. Potem młodszy syn wstaje o 8. Po wstaniu zaczyna się bić z starszym bratem o telewizor. Zazwyczaj nie mija pół godziny, jak młodszy syn zaczyna płakać z powodu starszego brata. Wtedy na scenę wchodzi moja żona. Kiedy młodszy syn płacze, moja żona zaczyna na nich krzyczeć. Krzyczy do młodszego syna: "Nie płacz, nie wiesz, że twój tata śpi?" Kiedy krzyczy te słowa, zazwyczaj jest głośniejsza niż płacz młodszego syna. A ja całkowicie się budzę i już nie mogę zasnąć.