Linia rozumowania "Ludzie po prostu chcą oglądać filmy w domu" jest irytująca - Chodziłbym do kina kilka razy w tygodniu, gdyby tylko było co oglądać! 99,9999% czasu nie ma nic do pokazania, tylko antyludzkie, przerobione, niskoiq-owe śmieci, stworzone przez zadowolonych idiotów, których pogarda dla widowni jest tak wszechogarniająca, jak ich brak talentu. Gdyby po prostu pokazywali filmy sprzed 2008 roku, kina byłyby pełne po brzegi przez cały tydzień… to, że tego NIE ROBIĄ, jest dowodem na to, że nie ma pragnienia ze strony władzy, aby kino w ogóle istniało. Chcą, abyś siedział w domu, będąc indoktrynowanym przez dotychczas niewyobrażalnie okropne treści, aż to, co pozostało w twoim mózgu, wyleje się z uszu jak galaretka. Wynik systemu jest celem systemu.