Nigdy nie widziałem tylu znaków protestacyjnych przy drogach w Wielkiej Brytanii. Każdy, z kim rozmawiasz, niezależnie od tego, z jakiej branży pochodzi, od razu mówi o całkowicie żałosnym stanie kraju i o tym, jak planują wyjechać. Ponure czasy. Ja jednak zostaję. Jedynym wyjściem jest przejście przez to.