Rozumiem potencjał stablecoinów, ale nie rozumiem, dlaczego optymizm dotyczący stablecoinów ogranicza się tylko do USDC i CRCL? W ciągu ostatniego tygodnia natknąłem się na co najmniej 10 artykułów, które pozytywnie oceniają Circle, a autorzy to głównie blogerzy skupiający się na makroekonomii i amerykańskim rynku akcji. Czy to dlatego, że obecnie na rynku stablecoinów tylko Circle jest notowany, więc można go tylko wspierać? A może... jest jakiś szeroki zasięg?