Myślenie o makro w inflacyjnym środowisku w połączeniu z gospodarką w kształcie K, w której się znajdujemy, jest naprawdę dziwne i sprawia, że trzeba na nowo przemyśleć, co tak naprawdę oznacza być w recesji lub nie. Sprzedaż nominalna rośnie, ale czy rośnie w realnych wartościach? Wzrost zysków firm to figura nominalna, a wyceny akcji zatem reprezentują mnożniki w wartościach nominalnych. Czy powinniśmy naprawdę skupić się na wzroście realnego PKB czy nominalnego, gdy kwantyfikujemy recesję? Czy moglibyśmy zobaczyć recesję w realnych wartościach mimo że nominalne PKB i nominalne wydatki/zyski rosną? Prawdopodobnie. Ostatnie 20 lat nauczyło nas patrzeć na większość punktów danych w realnych wartościach, ponieważ nie mieliśmy inflacji. Jesteśmy teraz w reżimie, w którym nadal spodziewam się niespodzianek w górę w wartościach nominalnych w zakresie wydatków, a zatem zysków korporacyjnych, ale czy to dokładnie odzwierciedla siłę nabywczą konsumentów? Nie wiem, gdzie stoję w wielu z tych kwestii, ale wiem, że kwantyfikacja stanu gospodarki w reżimie powyżej celu, w którym się znajdujemy, jest znacznie bardziej skomplikowana.